wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział I



 

Jestem już z pierwszym rozdziałem! Tym razem - na życzenie - jest dłużej. Miłego czytania :)
 
 
___________________________________________
 
 
 
Z dwudziestominutowym opóźnieniem wbiegłem do klasy. Nauczyciel był akurat w trakcie odpytywania jakiejś uczennicy. W oczach dziewczyny było widać wręcz przerażenie. Z każdym kolejnym pytaniem i zadaniem do rozwiązania, jej oczy się powiększały. Próbując nie zwracać na siebie uwagi i nie robiąc zbędnego zamieszania, udałem się na swoje miejsce w ostatniej ławce, nie mówiąc nic. Po cichu przywitałem się ze znajomymi siedzącymi niedaleko mnie, przybijając z każdym piątkę. Liczyłem, że zwrócony tyłem do mnie, a przodem do tablicy, nauczyciel mnie nie zauważy. Oczywiście się przeliczyłem. Musiałby być wielkim idiotą, by przeoczyć fakt, że po prawie połowie lekcji zjawia się kolejny uczeń. I w dodatku trzeba by było być głuchym.
- Tomlinson, dziękuję ci uprzejmie, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością. Jestem doprawdy wzruszony! – oziębłym i sarkastycznym tonem przywitał mnie profesor matematyki, jednocześnie wpisując jedynkę odpytywanej dziewczynie, która załamana usiadła w swojej ławce. Jesteśmy w klasie maturalnej, każdy stopień jest teraz ważny.
- Przepraszam. To już więcej się nie powtórzy.
- Lepiej, żeby tak było. Tym razem ujdzie ci na sucho to spóźnienie, ale za to chodź do tablicy z zeszytem. Zobaczymy, jak poradziłeś sobie z zadaniem domowym – odpowiada nauczyciel i uśmiecha się triumfalnie pod nosem. Dobrze wie, że nie jestem przygotowany. To było pewne, że się zemści.
Po dziesięciu minutach odpytywania i jedynce z zadania domowego, którego oczywiście nie miałem, w końcu zadzwonił dzwonek. Zdenerwowany, że nie dam rady wyciągnąć się na trójkę, wyszedłem z sali, kierując się na dziedziniec – miejsce spotkań naszej paczki. Jednak coś mnie zatrzymało. Przy zakręcie wyłoniła się przede mną pewna osoba, torując mi drogę. Oczywiście, kto inny mógłby to być…Ten człowiek naprawdę mnie osacza. Widzę go drugi raz w życiu, a już czuję, że to o dwa razy za dużo.
- Lou. Mam coś dla ciebie – mówi te słowa bardzo… zmysłowo? Delikatnie przeciągając samogłoski z charakterystycznym brytyjskim akcentem.  Jego barwa głosu jest naprawdę ciepła. Podoba mi się sposób, w jaki wymawia moje imię. Cholera! Sam siebie karcę w myślach. Nie znam tego chłopaka i w dodatku przyprawia mnie on o białą gorączkę, więc nie mogę rozpływać się nad jego głosem.  
- Wiesz co, mam ciebie dosyć. Przez ciebie się spóźniłem i zgadnij co? Wpadły mi dwie pały z matematyki. Wielkie dzięki! Więc więcej prezentów od ciebie nie chcę. A teraz zejdź mi z drogi.
- Hm, myślę, że telefon akurat chcesz odzyskać – po raz kolejny tego dnia posyła mi swój denerwujący uśmiech i odgarnia niesfornego loka, który opadł mu na oczy.
Cholera, faktycznie. Zapomniałem o tym zupełnie… Byłem pewien, że zabrałem komórkę leżącą na ziemi, ale najwidoczniej przez złość zupełnie o tym zapomniałem…
Praktycznie wyszarpuję mojego iPhone’a z jego ręki i nie odzywając się więcej mijam go, chcąc wykorzystać ostatnie minuty przerwy. Choć to nie koniec, z oddali dobiega mnie jeszcze jego głos:
- Wpisałem swój numer. Jakby co pod literką „H”. Tylko nie dzwoń po 24. Mam zamiar szybko iść spać.
Przewracam oczami i idę dalej. Jasne. Już widzę, jak bardzo mi się przyda ten numer. Chociaż nie skasuję go. Nie wiem, czemu, ale coś mi mówi, żebym tego nie robił.
Wychodzę przez drewniane drzwi szkoły i udaję się w ‘nasze’ miejsce. Z daleka widzę już jak ludzie machają do mnie na przywitanie, zachęcając, żebym z nimi usiadł. Jedna osoba wstaje, otrzepując spodnie i idzie pewnie w moją stronę. To oczywiście Natalie. Jest szczupłą i długowłosą brunetką średniego wzrostu. Swoje długie włosy, tak jak to ma w zwyczaju, zaczesała na lewą stronę, eksponując smukłą szyję. Dzisiaj ubrana jest w koszulę z ozdobnym kołnierzem i czarne rurki. Ekstrawaganckie lity dodają jej wzrostu tak, że jest prawie wyższa ode mnie. Dzięki temu jej nogi wydają się jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości. Nie jest mocno pomalowana. Delikatną kreską jedynie podkreśla zielone oczy skryte pod ramkami czarnych okularów. Usta standardowo są czerwone. Tak, moja dziewczyna to zdecydowanie najseksowniejsza i najbardziej stylowa osoba w tej szkole. Podbiega do mnie i rzuca mi się na szyje, opierając głowę na moim ramieniu. Czuję intensywną woń jej włosów. Świeży owocowy zapach jej szamponu miesza się z moimi typowo męskimi perfumami. Stoimy w uścisku przez kilak sekund, a następnie ona odrywa głowę i całuje mnie prosto w usta. Przywykłem do tego, że skupiamy na sobie uwagę ludzi. Wiele osób po prostu patrzy na nas, jakbyśmy byli autorytetami. No cóż, można powiedzieć, że w pewnym stopniu jesteśmy. Jej wargi w delikatny sposób dotykają moich. Cholera, znowu mnie pobrudzi tą swoją szminką. Nie pogłębiam tego pocałunku, po prostu daję jej zwykłego buziaka i łapiemy się za ręce, wracając do reszty znajomych. Ukradkiem wycieram rękawem usta.  W zasadzie nie lubię się z nią całować. Wiem, że to chore. Mam najpiękniejszą dziewczynę w tej szkole. Wszyscy mi jej zazdroszczą. Ale… nic do niej nie czuje. Wiem też, że to podłe z mojej strony, ale potrzebuję jej, a ona potrzebuje mnie. Żyjemy jakby w symbiozie. Ona, dzięki mnie, kreuje swój wizerunek. Oprócz wyglądu ma teraz też zapewnione miejsce w naszej szkolnej hierarchii. Miejsce na szczycie. Co ja z tego mam? Przykrywkę. Nie chodzi o to, że ona mi nie odpowiada. Jak mówiłem, jest ideałem, a poza tym ma też ciekawy charakter. Możemy przegadać kilka godzin i tematy i tak się nie kończą. Nie boi się niczego, żyje tak, jakby każdy dzień miał być tym ostatnim.  Więc dlaczego nic do niej nie czuję? Bo nie jestem zainteresowany. Nie pociąga mnie fizycznie, bo… jestem gejem. Ale nie jestem gotowy się ujawnić. Ponadto, nie jestem nawet gotowy być sam. Boję się, że jeżeli byłbym singlem, ludzie by gadali. „Jak to możliwe, że Lou nie ma dziewczyny?”, „A może on po prostu nie chce jej mieć?”, „A co jeśli woli chłopaków?” Nie zniósłbym tych wszystkich podejrzliwych spojrzeń, obgadywania. To co się dzieje w liceum jest brutalne. Nie możesz być sobą, jeśli chcesz znaczyć coś dla innych. Musisz się podporządkować i przystosować do otoczenia. Po prostu być tą wersją siebie, której pragną inni.  Z którą chcą spędzać czas i którą chcą mieć za swój wzór. A ja właśnie tym jestem. Przywódcą. Może to brzmi jak za czasów Krzyżaków, ale mimo że czasy się zmieniły, warunki są takie same. Każda grupa potrzebuje lidera. A ja wypracowałem sobie, by nim być tutaj – w 1 Liceum Ogólnokształcącym w Londynie. Nie pozwolę mojej orientacji tego zaburzyć. Nie ma na to najmniejszych szans. Nat jest świetną przykrywką, ale też świetną dziewczyną, z którą lubię spędzać czas. Jedynym minusem jest to, że ostatnio zrobiła się bardziej śmiała w gestach, czynach… Raz byliśmy sami u mnie w domu. Dużo się wydarzyło, ale ostatecznie nie doszło do najważniejszego, skończyło się na zwykłych pieszczotach, dzięki temu, że do drzwi nagle zadzwonił sąsiad, który chciał pożyczyć cukier. O, ironio. Jaki normalny chłopak cieszyłby się, że seks został przerwany?! W zasadzie wtedy, gdy nawet się jeszcze na dobre nie zaczął.  Hm, chyba żaden, który jest hetero i to właśnie to mnie od nich różni. Pod tym względem żałuję, że Nat nie jest zakompleksioną dziewczyną chcącą zaczekać na swój pierwszy raz. Wręcz przeciwnie, jest bardziej napalona niż ja. Przy każdym naszym spotkaniu sam na sam porusza ten temat. Niedługo skończą mi się wymówki, ale mam nadzieję, że na razie  seks bez emocji mam z głowy. No właśnie, co do tego. Jak chcę się zadowolić,  to zawsze mam kilka swoich ulubionych barów  za miastem i wiem, że tam mnie nikt nie znajdzie. A może nawet niekoniecznie ulubionych barów… Prędzej osób, które tam też spędzają czas. Nie łączy nas nic oprócz jednorazowych spotkań. Jednak nigdy nie idziemy na całość. Możecie się ze mnie śmiać, że największy cham w szkole zgrywa romantyka, ale taka jest prawda. Zależy mi, żeby było wyjątkowo. A tamci ludzie są w podobnej sytuacji do mnie. Nie chcą się ujawnić – jeszcze nie. Póki co jedyne czego pragną to zaspokojenie swoich potrzeb. W zasadzie  dawno nie miałem porządnej zabawy na noc. Chyba dzisiaj wybiorę się do mojego ulubionego gej-baru na przedmieściach. Ale tymczasem muszę dalej zgrywać idealną parę przy znajomych, więc teraz czas na obowiązki. Przyjemności będą wieczorem…
 
***
            Po raz kolejny tego dnia biorę prysznic. Tym razem pozwalam sobie na nieco dłuższy i bardziej relaksujący. Gorąca woda spływa po moim ciele, wywołując przyjemny dreszcz. Delektuję się tym przez następne kilka minut, po czym wychodzę już i owijam jedynie ręcznik wokół talii. Przeczesuję włosy na lewy bok, by nie wpadały mi do oczu. Chcę pójść do swojego pokoju zacząć się szykować, ale nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Cholera, nie zdążę się ubrać! No trudno, nie mam czego się wstydzić w swoim ciele, więc nie przejmując się zbytnio tym faktem, zbiegam po schodach i otwieram drzwi. Przede mną pojawia się postać Nat… Najwidoczniej nie da mi zrealizować moich wieczornych planów. Oczywiście, nie okazuje jej mojej złości, tylko uśmiecham się w najbardziej przekonywujący sposób i zachęcam ją do wejścia.
- Cześć, przystojniaku – szepcze mi do ucha i opuszkami palców przejeżdża po mojej klatce piersiowej. – Widać, że przyszłam w porę.
Zdejmuje buty i czarną ramoneskę, którą zarzuca na wieszaku i kieruje się prosto do mojego pokoju, gdyż doskonale zna drogę. Pytam jej się, czy chce coś do picia, ale odmówiła, więc ruszam za nią. Gdy wchodzę do pokoju ona już siedzi na łóżku i… zaczyna rozpinać swoją czarną koszulę. Wyłapuje moje spojrzenie i starając się, zgrywa   bardziej zmysłową, dwuznacznie oblizując usta. Ale się wkopałem. W takich chwilach żałuję, że nie mogę się ujawnić i po prostu być sobą. Nie zdarzałyby się wtedy chociaż sytuacje takie jak ta. Już półnaga i niezwykle napalona dziewczyna siedząca na moim łóżku, gotowa na każde posunięcie i czekająca na mnie. Ile ja bym dał, żeby w jej miejscu pojawił się jakiś przystojny chłopak… W mojej głowie, nie wiem czemu, pojawia się obraz tego dziwaka Harry’ego. Nie, stop! Może i jest przystojny, ale nerwowo potrząsam głową, chcąc wybić sobie ten pomysł z głowy. Pas, wszystko, tylko nie on. Już nawet Natalie, która nie podnieca mnie w żadnym stopniu, jest lepszym rozwiązaniem. I chyba muszę to sobie udowodnić… Podchodzę do dziewczyny i siadam koło niej na łóżku. Lewą rękę delikatnie kładę na jej nagich plecach, chcąc pozbawić ją też stanika. Nie mam pojęcia, po co mi to. Hm, może przez to, że ja nie czerpię z tego przyjemności, to chociaż jej postaram się zafundować kilka wrażeń, których tak bardzo jest spragniona. W końcu ona też wiele mi daje. Stanowi moją przykrywkę, a to naprawdę wiele znaczy. Jak chcę, żeby dalej tak było, to muszę ją utrzymać przy sobie jak najdłużej. Więc do dzieła… Po chwili jej granatowo-szary biustonosz ląduje na ziemi. Zbliżam swoje usta do jej i składam lekki pocałunek. Po chwili ona, standardowo jako ta ‘zachłanniejsza’, go pogłębia. Nasze języki ocierają się o siebie, wargi są połączone, jakby nierozerwalną nicią. Jej chłodne w dotyku ręce wędrują po mojej klatce piersiowej, brzuchu, aż zatrzymują się w okolicach żeber, tam gdzie mam przewiązany ręcznik. Natalie próbuje mnie go pozbawić, nadal nie rozdzielając naszych ust. O nie, koleżanko. Tak się bawić nie będziemy. Chciałem jej tylko sprawić trochę przyjemności, ale sytuacja wymyka się spod kontroli. Jestem w naprawdę kiepskim nastroju, jakby tego było mało, mam teraz rozdziewiczyć siedemnastolatkę, do której nie czuję nic. Może to zadziwiłoby wiele osób, ale mam uczucia, skrupuły. Seks jest dla mnie czymś ważnym. Nie robię tego bez emocji. Mogę się zabawić i często jest naprawdę ostro, ale nie potrafiłbym wykorzystać tak przedmiotowo tej dziewczyny. Możliwe, że ona coś do mnie czuje. Więc gdyby się dowiedziała, byłaby jeszcze bardziej zraniona. Lepiej, żeby do niczego nie doszło. No to zapamiętajcie tę chwilę. Louis Tomlinson ma uczucia i chyba pierwszy raz działa nie tylko w swoim interesie.
             Łapię Natalie za ręce i odciągam na pewną odległość. Muszę ją teraz naprawdę przekonać i załatwić sprawę tak,  by mi uwierzyła. W końcu który osiemnastolatek nie ma ochoty na seks z piękną dziewczyną? Ewidentnie coś jest nie w porządku. A nie dopuszczę do jej domysłów.
- Nat, przystopuj trochę. Nie chcę, by to tak się skończyło – sugestywnie zerkam na pokój, w którym panuje bałagan, nic nie jest uporządkowane i przygotowane. – Zależy mi na tobie, nie chcę, żeby twój pierwszy raz był taki… zwykły. Ty masz zapamiętać tę chwilę do końca życia…
- Lou, mam gdzieś miejsce, czas, wygląd. Jestem z tobą i chcę to zrobić właśnie z tobą. Nie z nikim innych. Jest idealnie, bo to zależy od nas, a nie od otoczenia i innych czynników!
Po raz kolejny chce się do mnie przysunąć i zdjąć ze mnie ręcznik, więc i ja znowu ją zatrzymuję.
- Nie. Nie zrobimy tego dzisiaj. Nie tak, nie tutaj. Przykro mi, ale… ubierz się. Nie mam nastroju.
W jej spojrzeniu widzę, że to definitywnie nie koniec tematu. Nie kryjąc oburzenia, sięga po leżący na podłodze stanik, zapina go i ubiera koszulę.
- Wiesz co? Mam tego dość. Nie uwierzę, że jesteś jakimś pieprzonym romantykiem! Nie podobam ci się już? Masz inną na oku, czy co, do cholery jasnej?! Powiedz mi w końcu, bo dobrze wiem, że nie jesteś ze mną szczery. Nie rób ze mnie idiotki – no to się wkopałem…
- Nie dramatyzuj, kotku. Po prostu… nie mam nastroju. Przepraszam. Zależy mi na tobie.
- Mam tego dość, Louis – wypowiada te słowa oskarżycielskim tonem. Sam fakt, że nazwała mnie pełnym imieniem, nie wskazuje nic dobrego. Robi tak, tylko wtedy, gdy jest na mnie zła. – Nie masz nastroju, tak? To co, zawsze nie masz nastroju? Może i wyjdę na pewną siebie i oziębłą sukę, ale teraz mam to gdzieś. Wiem, jak wyglądam. Mnóstwo kolesi udusiłoby, żeby ze mną być i mieć taką okazję. A Ty? Za pierwszym razem, gdy przerwałeś, okej – mogłam uwierzyć w historyjkę, że źle się czujesz. Kolejny przypadek – coś mi nie pasowało, ale zgoda. Ale trzeci raz? Nie wierzę ci i tyle – nerwowo gestykuluje, dodając całej sytuacji dramaturgii. - Mam tego dość! Są dwie opcje. Albo kogoś masz i mnie zdradzasz, albo jesteś pedałem. Choć raz zachowaj się fair wobec mnie i odpowiedz na pytanie, bo to przestaje być zabawne!
Nie powiem jej prawdy, to zbyt ryzykowne. Lepiej skłamać. Czasem kłamstwo jest jedyną nadzieją i jedynym wyjściem.
- Przykro mi, Nat… Ja… zdradziłem cię. Proszę, daj mi wytłumaczyć – w środku czuję się jak śmieć. Może nie czuję do niej nic w relacjach damsko-męskich, ale jest niesamowitą przyjaciółką. Okłamywanie jej w ten sposób sprawia mi dużo bólu. Jej oczy momentalnie zachodzą łzami.
- Ty chuju. Z nami koniec – nie daje mi dokończyć, przerywając i pozostawiając mnie  w osłupieniu. – Nienawidzę cię -  wpatrujemy się w ciszy w siebie przez kilka chwil, aż nagle dzieje się coś, czego bym się nie spodziewał. Dziewczyna  z całej siły uderza mnie w twarz i wybiega z pokoju. Schowałem obolałą twarz w dłonie, po prostu dając jej odejść. Wiem, że na to zasłużyłem. Wyrządziłem krzywdę osobie, na której i tak mi zależało. Po raz kolejny udowodniłem, że jestem skończonym draniem, którego nie obchodzi nic więcej, tylko własne dobro. Witam w moim świecie…

7 komentarzy:

  1. O jejciu. Brak mi słów na to, co się stało. Najpierw pomyślałam, że może Larry w rzeczywistości czuje coś do Harry'ego, ale... zwątpiłam w to, widząc, jak myśli o Nat. Przez myśl przeszła mi też ewentualność, czy aby on nie jest bi.
    Chyba już kiedyś napisałam Ci na blogu z Bennodą, że uwielbiam sposób, w jaki opisujesz emocje, więc się powtórzę: jesteś genialna!
    I z mojej strony podziękowanie za większą czcionkę, niż ta z Prologu; czyta się całość o wiele łatwiej :)
    Czekam na kolejny, bo czuję, że wciągnęłaś mnie w kolejną historię Twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze primo: jestem zadowolona z długości pierwszego odcinka.
    Po drugie: miałam jednak nadzieję, że Lou pozostanie z Natalie chociażby po to, aby podtrzymać ich pozycję w szkole. Teraz odkąd są pokłóceni na pewno wszystko się posypie. Natalie za wszelką cenę będzie próbowała go zniszczyć. Znając życie bardzo po tym odcinku namieszasz ^^
    Harry taki bad boy :) ale chyba za dużo za mną Dangera xD

    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. oczywiście się śmiałam, kiedy Lou zerwał z Natalie i strasznie się cieszę, że ma już to za sobą itd ;p haha dziwnie mi się komentuje, jak wiem, co będzie dalej, ale postaram się powstrzymać od nawiązywania do przyszłości xd oczywiście dziwny Harry jest zdecydowanie najlepszym, co może być w tym opowiadaniu, a ja niedługo się w nim totalnie zakocham i będę płakać, jeżeli faktycznie wyląduje w szpitalu psychiatrycznym... ogólnie podoba mi się wszystko i najchętniej już bym poczytała coś Larrowatego, ale wiem, że będziesz chciała jak najbardziej to przeciągnąć (co oczywiście jest najlepszym rozwiązaniem, ale serio chcę już wiedzieć, co tam wymyśliłaś). no i nie będę tu komentować Twojego stylu, bo każdy widzi, że piszesz genialnie i nie potrzebujesz dodatkowego słodzenia ;p po prostu pisz więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooł, no to się podziało xD Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy nie, że Louis zerwał z Nat, ale... I tak rozdział był cudowny, prawie żadnych niedociągnięć, wszystko ładnie na tip top. A co do długości to gratulację! Notki za każdym razem są coraz ciekawsze i coraz świetniejsze. Czekam dalej i wybacz, jakby były małe opóźnienia z komentami. Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. LARRY! *.* OŁ JE XD dziś przeczytam prolog i rozdział. i skomentuje : d mogłabyś mnie informować? albo na tt, albo na blogu. bez różnicy. no do potem, wieczorem wrócę xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, na blogu będziesz miała informacje, chociaż od razu Ci mówię, że zaraz się coś pojawi :)

      Usuń
  6. nie no pięknie xd LOU JEST GEJEM! nie żebym się nie spodziewała, bo to widać na pierwszy rzut oka, ale chodzi raczej o to, że myślałam, iż wybierzesz opcję, że dopiero odkryje swoją seksualność, a tu taka niespodzianka! : d
    nie wiem czy mi szkoda tej całej Natalii, nie było jej tu dużo, więc mi to w sumie wisi i powiewa xd zszokowało mnie raczej zachowanie Tommo. no, no - wychodzi jego ludzka twarz! ale to dobrze.
    nie mogę totalnie z Hazzy, wpisał sobie swój numer jakby nigdy nic, plus zachowuje się tak swobodnie. po prostu świetny jest! : p
    fajny rozdział, tyle powiem. no i lecę na drugi xd

    OdpowiedzUsuń