Jestem już z pierwszym rozdziałem! Tym razem - na życzenie - jest dłużej. Miłego czytania :)
___________________________________________
Z
dwudziestominutowym opóźnieniem wbiegłem do klasy. Nauczyciel był akurat w
trakcie odpytywania jakiejś uczennicy. W oczach dziewczyny było widać wręcz
przerażenie. Z każdym kolejnym pytaniem i zadaniem do rozwiązania, jej oczy się
powiększały. Próbując nie zwracać na siebie uwagi i nie robiąc zbędnego
zamieszania, udałem się na swoje miejsce w ostatniej ławce, nie mówiąc nic. Po
cichu przywitałem się ze znajomymi siedzącymi niedaleko mnie, przybijając z
każdym piątkę. Liczyłem, że zwrócony tyłem do mnie, a przodem do tablicy,
nauczyciel mnie nie zauważy. Oczywiście się przeliczyłem. Musiałby być wielkim
idiotą, by przeoczyć fakt, że po prawie połowie lekcji zjawia się kolejny
uczeń. I w dodatku trzeba by było być głuchym.
- Tomlinson, dziękuję
ci uprzejmie, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością. Jestem doprawdy wzruszony! –
oziębłym i sarkastycznym tonem przywitał mnie profesor matematyki, jednocześnie
wpisując jedynkę odpytywanej dziewczynie, która załamana usiadła w swojej
ławce. Jesteśmy w klasie maturalnej, każdy stopień jest teraz ważny.
- Przepraszam. To już
więcej się nie powtórzy.
- Lepiej, żeby tak
było. Tym razem ujdzie ci na sucho to spóźnienie, ale za to chodź do tablicy z
zeszytem. Zobaczymy, jak poradziłeś sobie z zadaniem domowym – odpowiada
nauczyciel i uśmiecha się triumfalnie pod nosem. Dobrze wie, że nie jestem
przygotowany. To było pewne, że się zemści.
Po dziesięciu minutach
odpytywania i jedynce z zadania domowego, którego oczywiście nie miałem, w
końcu zadzwonił dzwonek. Zdenerwowany, że nie dam rady wyciągnąć się na trójkę,
wyszedłem z sali, kierując się na dziedziniec – miejsce spotkań naszej paczki. Jednak
coś mnie zatrzymało. Przy zakręcie wyłoniła się przede mną pewna osoba, torując
mi drogę. Oczywiście, kto inny mógłby to być…Ten człowiek naprawdę mnie osacza.
Widzę go drugi raz w życiu, a już czuję, że to o dwa razy za dużo.
- Lou. Mam coś dla
ciebie – mówi te słowa bardzo… zmysłowo? Delikatnie przeciągając samogłoski z
charakterystycznym brytyjskim akcentem. Jego barwa głosu jest naprawdę ciepła. Podoba
mi się sposób, w jaki wymawia moje imię. Cholera! Sam siebie karcę w myślach. Nie
znam tego chłopaka i w dodatku przyprawia mnie on o białą gorączkę, więc nie
mogę rozpływać się nad jego głosem.
- Wiesz co, mam ciebie
dosyć. Przez ciebie się spóźniłem i zgadnij co? Wpadły mi dwie pały z
matematyki. Wielkie dzięki! Więc więcej prezentów od ciebie nie chcę. A teraz
zejdź mi z drogi.
- Hm, myślę, że telefon
akurat chcesz odzyskać – po raz kolejny tego dnia posyła mi swój denerwujący uśmiech
i odgarnia niesfornego loka, który opadł mu na oczy.
Cholera, faktycznie.
Zapomniałem o tym zupełnie… Byłem pewien, że zabrałem komórkę leżącą na ziemi,
ale najwidoczniej przez złość zupełnie o tym zapomniałem…
Praktycznie wyszarpuję
mojego iPhone’a z jego ręki i nie odzywając się więcej mijam go, chcąc
wykorzystać ostatnie minuty przerwy. Choć to nie koniec, z oddali dobiega mnie
jeszcze jego głos:
- Wpisałem swój numer.
Jakby co pod literką „H”. Tylko nie dzwoń po 24. Mam zamiar szybko iść spać.
Przewracam oczami i idę
dalej. Jasne. Już widzę, jak bardzo mi się przyda ten numer. Chociaż nie
skasuję go. Nie wiem, czemu, ale coś mi mówi, żebym tego nie robił.
Wychodzę
przez drewniane drzwi szkoły i udaję się w ‘nasze’ miejsce. Z daleka widzę już
jak ludzie machają do mnie na przywitanie, zachęcając, żebym z nimi usiadł. Jedna
osoba wstaje, otrzepując spodnie i idzie pewnie w moją stronę. To oczywiście
Natalie. Jest szczupłą i długowłosą brunetką średniego wzrostu. Swoje długie
włosy, tak jak to ma w zwyczaju, zaczesała na lewą stronę, eksponując smukłą
szyję. Dzisiaj ubrana jest w koszulę z ozdobnym kołnierzem i czarne rurki.
Ekstrawaganckie lity dodają jej wzrostu tak, że jest prawie wyższa ode mnie.
Dzięki temu jej nogi wydają się jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości. Nie jest
mocno pomalowana. Delikatną kreską jedynie podkreśla zielone oczy skryte pod
ramkami czarnych okularów. Usta standardowo są czerwone. Tak, moja dziewczyna
to zdecydowanie najseksowniejsza i najbardziej stylowa osoba w tej szkole.
Podbiega do mnie i rzuca mi się na szyje, opierając głowę na moim ramieniu.
Czuję intensywną woń jej włosów. Świeży owocowy zapach jej szamponu miesza się
z moimi typowo męskimi perfumami. Stoimy w uścisku przez kilak sekund, a następnie
ona odrywa głowę i całuje mnie prosto w usta. Przywykłem do tego, że skupiamy
na sobie uwagę ludzi. Wiele osób po prostu patrzy na nas, jakbyśmy byli
autorytetami. No cóż, można powiedzieć, że w pewnym stopniu jesteśmy. Jej wargi
w delikatny sposób dotykają moich. Cholera, znowu mnie pobrudzi tą swoją
szminką. Nie pogłębiam tego pocałunku, po prostu daję jej zwykłego buziaka i
łapiemy się za ręce, wracając do reszty znajomych. Ukradkiem wycieram rękawem
usta. W zasadzie nie lubię się z nią
całować. Wiem, że to chore. Mam najpiękniejszą dziewczynę w tej szkole. Wszyscy
mi jej zazdroszczą. Ale… nic do niej nie czuje. Wiem też, że to podłe z mojej
strony, ale potrzebuję jej, a ona potrzebuje mnie. Żyjemy jakby w symbiozie.
Ona, dzięki mnie, kreuje swój wizerunek. Oprócz wyglądu ma teraz też zapewnione
miejsce w naszej szkolnej hierarchii. Miejsce na szczycie. Co ja z tego mam?
Przykrywkę. Nie chodzi o to, że ona mi nie odpowiada. Jak mówiłem, jest
ideałem, a poza tym ma też ciekawy charakter. Możemy przegadać kilka godzin i
tematy i tak się nie kończą. Nie boi się niczego, żyje tak, jakby każdy dzień
miał być tym ostatnim. Więc dlaczego nic
do niej nie czuję? Bo nie jestem zainteresowany. Nie pociąga mnie fizycznie,
bo… jestem gejem. Ale nie jestem gotowy się ujawnić. Ponadto, nie jestem nawet
gotowy być sam. Boję się, że jeżeli byłbym singlem, ludzie by gadali. „Jak to
możliwe, że Lou nie ma dziewczyny?”, „A może on po prostu nie chce jej mieć?”,
„A co jeśli woli chłopaków?” Nie zniósłbym tych wszystkich podejrzliwych
spojrzeń, obgadywania. To co się dzieje w liceum jest brutalne. Nie możesz być
sobą, jeśli chcesz znaczyć coś dla innych. Musisz się podporządkować i
przystosować do otoczenia. Po prostu być tą wersją siebie, której pragną inni. Z którą chcą spędzać czas i którą chcą mieć za
swój wzór. A ja właśnie tym jestem. Przywódcą. Może to brzmi jak za czasów
Krzyżaków, ale mimo że czasy się zmieniły, warunki są takie same. Każda grupa
potrzebuje lidera. A ja wypracowałem sobie, by nim być tutaj – w 1 Liceum
Ogólnokształcącym w Londynie. Nie pozwolę mojej orientacji tego zaburzyć. Nie
ma na to najmniejszych szans. Nat jest świetną przykrywką, ale też świetną
dziewczyną, z którą lubię spędzać czas. Jedynym minusem jest to, że ostatnio
zrobiła się bardziej śmiała w gestach, czynach… Raz byliśmy sami u mnie w domu.
Dużo się wydarzyło, ale ostatecznie nie doszło do najważniejszego, skończyło
się na zwykłych pieszczotach, dzięki temu, że do drzwi nagle zadzwonił sąsiad,
który chciał pożyczyć cukier. O, ironio. Jaki normalny chłopak cieszyłby się,
że seks został przerwany?! W zasadzie wtedy, gdy nawet się jeszcze na dobre nie
zaczął. Hm, chyba żaden, który jest
hetero i to właśnie to mnie od nich różni. Pod tym względem żałuję, że Nat nie
jest zakompleksioną dziewczyną chcącą zaczekać na swój pierwszy raz. Wręcz
przeciwnie, jest bardziej napalona niż ja. Przy każdym naszym spotkaniu sam na
sam porusza ten temat. Niedługo skończą mi się wymówki, ale mam nadzieję, że na
razie seks bez emocji mam z głowy. No
właśnie, co do tego. Jak chcę się zadowolić, to zawsze mam kilka swoich ulubionych barów za miastem i wiem, że tam mnie nikt nie
znajdzie. A może nawet niekoniecznie ulubionych barów… Prędzej osób, które tam
też spędzają czas. Nie łączy nas nic oprócz jednorazowych spotkań. Jednak nigdy
nie idziemy na całość. Możecie się ze mnie śmiać, że największy cham w szkole
zgrywa romantyka, ale taka jest prawda. Zależy mi, żeby było wyjątkowo. A tamci
ludzie są w podobnej sytuacji do mnie. Nie chcą się ujawnić – jeszcze nie. Póki
co jedyne czego pragną to zaspokojenie swoich potrzeb. W zasadzie dawno nie miałem porządnej zabawy na noc.
Chyba dzisiaj wybiorę się do mojego ulubionego gej-baru na przedmieściach. Ale
tymczasem muszę dalej zgrywać idealną parę przy znajomych, więc teraz czas na obowiązki.
Przyjemności będą wieczorem…
***
Po raz kolejny tego dnia biorę prysznic. Tym razem
pozwalam sobie na nieco dłuższy i bardziej relaksujący. Gorąca woda spływa po
moim ciele, wywołując przyjemny dreszcz. Delektuję się tym przez następne kilka
minut, po czym wychodzę już i owijam jedynie ręcznik wokół talii. Przeczesuję
włosy na lewy bok, by nie wpadały mi do oczu. Chcę pójść do swojego pokoju
zacząć się szykować, ale nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Cholera, nie zdążę
się ubrać! No trudno, nie mam czego się wstydzić w swoim ciele, więc nie
przejmując się zbytnio tym faktem, zbiegam po schodach i otwieram drzwi. Przede
mną pojawia się postać Nat… Najwidoczniej nie da mi zrealizować moich
wieczornych planów. Oczywiście, nie okazuje jej mojej złości, tylko uśmiecham
się w najbardziej przekonywujący sposób i zachęcam ją do wejścia.
- Cześć, przystojniaku
– szepcze mi do ucha i opuszkami palców przejeżdża po mojej klatce piersiowej.
– Widać, że przyszłam w porę.
Zdejmuje buty i czarną
ramoneskę, którą zarzuca na wieszaku i kieruje się prosto do mojego pokoju,
gdyż doskonale zna drogę. Pytam jej się, czy chce coś do picia, ale odmówiła,
więc ruszam za nią. Gdy wchodzę do pokoju ona już siedzi na łóżku i… zaczyna
rozpinać swoją czarną koszulę. Wyłapuje moje spojrzenie i starając się,
zgrywa bardziej zmysłową, dwuznacznie
oblizując usta. Ale się wkopałem. W takich chwilach żałuję, że nie mogę się
ujawnić i po prostu być sobą. Nie zdarzałyby się wtedy chociaż sytuacje takie
jak ta. Już półnaga i niezwykle napalona dziewczyna siedząca na moim łóżku,
gotowa na każde posunięcie i czekająca na mnie. Ile ja bym dał, żeby w jej
miejscu pojawił się jakiś przystojny chłopak… W mojej głowie, nie wiem czemu,
pojawia się obraz tego dziwaka Harry’ego. Nie, stop! Może i jest przystojny,
ale nerwowo potrząsam głową, chcąc wybić sobie ten pomysł z głowy. Pas,
wszystko, tylko nie on. Już nawet Natalie, która nie podnieca mnie w żadnym
stopniu, jest lepszym rozwiązaniem. I chyba muszę to sobie udowodnić… Podchodzę
do dziewczyny i siadam koło niej na łóżku. Lewą rękę delikatnie kładę na jej
nagich plecach, chcąc pozbawić ją też stanika. Nie mam pojęcia, po co mi to.
Hm, może przez to, że ja nie czerpię z tego przyjemności, to chociaż jej
postaram się zafundować kilka wrażeń, których tak bardzo jest spragniona. W
końcu ona też wiele mi daje. Stanowi moją przykrywkę, a to naprawdę wiele
znaczy. Jak chcę, żeby dalej tak było, to muszę ją utrzymać przy sobie jak
najdłużej. Więc do dzieła… Po chwili jej granatowo-szary biustonosz ląduje na
ziemi. Zbliżam swoje usta do jej i składam lekki pocałunek. Po chwili ona,
standardowo jako ta ‘zachłanniejsza’, go pogłębia. Nasze języki ocierają się o
siebie, wargi są połączone, jakby nierozerwalną nicią. Jej chłodne w dotyku
ręce wędrują po mojej klatce piersiowej, brzuchu, aż zatrzymują się w okolicach
żeber, tam gdzie mam przewiązany ręcznik. Natalie próbuje mnie go pozbawić,
nadal nie rozdzielając naszych ust. O nie, koleżanko. Tak się bawić nie
będziemy. Chciałem jej tylko sprawić trochę przyjemności, ale sytuacja wymyka
się spod kontroli. Jestem w naprawdę kiepskim nastroju, jakby tego było mało,
mam teraz rozdziewiczyć siedemnastolatkę, do której nie czuję nic. Może to
zadziwiłoby wiele osób, ale mam uczucia, skrupuły. Seks jest dla mnie czymś
ważnym. Nie robię tego bez emocji. Mogę się zabawić i często jest naprawdę
ostro, ale nie potrafiłbym wykorzystać tak przedmiotowo tej dziewczyny.
Możliwe, że ona coś do mnie czuje. Więc gdyby się dowiedziała, byłaby jeszcze
bardziej zraniona. Lepiej, żeby do niczego nie doszło. No to zapamiętajcie tę
chwilę. Louis Tomlinson ma uczucia i chyba pierwszy raz działa nie tylko w
swoim interesie.
Łapię Natalie za
ręce i odciągam na pewną odległość. Muszę ją teraz naprawdę przekonać i
załatwić sprawę tak, by mi uwierzyła. W
końcu który osiemnastolatek nie ma ochoty na seks z piękną dziewczyną?
Ewidentnie coś jest nie w porządku. A nie dopuszczę do jej domysłów.
- Nat, przystopuj
trochę. Nie chcę, by to tak się skończyło – sugestywnie zerkam na pokój, w
którym panuje bałagan, nic nie jest uporządkowane i przygotowane. – Zależy mi
na tobie, nie chcę, żeby twój pierwszy raz był taki… zwykły. Ty masz zapamiętać
tę chwilę do końca życia…
- Lou, mam gdzieś
miejsce, czas, wygląd. Jestem z tobą i chcę to zrobić właśnie z tobą. Nie z
nikim innych. Jest idealnie, bo to zależy od nas, a nie od otoczenia i innych
czynników!
Po raz kolejny chce się
do mnie przysunąć i zdjąć ze mnie ręcznik, więc i ja znowu ją zatrzymuję.
- Nie. Nie zrobimy tego
dzisiaj. Nie tak, nie tutaj. Przykro mi, ale… ubierz się. Nie mam nastroju.
W jej spojrzeniu widzę,
że to definitywnie nie koniec tematu. Nie kryjąc oburzenia, sięga po leżący na
podłodze stanik, zapina go i ubiera koszulę.
- Wiesz co? Mam tego
dość. Nie uwierzę, że jesteś jakimś pieprzonym romantykiem! Nie podobam ci się
już? Masz inną na oku, czy co, do cholery jasnej?! Powiedz mi w końcu, bo
dobrze wiem, że nie jesteś ze mną szczery. Nie rób ze mnie idiotki – no to się
wkopałem…
- Nie dramatyzuj,
kotku. Po prostu… nie mam nastroju. Przepraszam. Zależy mi na tobie.
- Mam tego dość, Louis
– wypowiada te słowa oskarżycielskim tonem. Sam fakt, że nazwała mnie pełnym
imieniem, nie wskazuje nic dobrego. Robi tak, tylko wtedy, gdy jest na mnie
zła. – Nie masz nastroju, tak? To co, zawsze nie masz nastroju? Może i wyjdę na
pewną siebie i oziębłą sukę, ale teraz mam to gdzieś. Wiem, jak wyglądam.
Mnóstwo kolesi udusiłoby, żeby ze mną być i mieć taką okazję. A Ty? Za
pierwszym razem, gdy przerwałeś, okej – mogłam uwierzyć w historyjkę, że źle
się czujesz. Kolejny przypadek – coś mi nie pasowało, ale zgoda. Ale trzeci
raz? Nie wierzę ci i tyle – nerwowo gestykuluje, dodając całej sytuacji
dramaturgii. - Mam tego dość! Są dwie opcje. Albo kogoś masz i mnie zdradzasz,
albo jesteś pedałem. Choć raz zachowaj się fair wobec mnie i odpowiedz na
pytanie, bo to przestaje być zabawne!
Nie powiem jej prawdy,
to zbyt ryzykowne. Lepiej skłamać. Czasem kłamstwo jest jedyną nadzieją i
jedynym wyjściem.
- Przykro mi, Nat… Ja…
zdradziłem cię. Proszę, daj mi wytłumaczyć – w środku czuję się jak śmieć. Może
nie czuję do niej nic w relacjach damsko-męskich, ale jest niesamowitą
przyjaciółką. Okłamywanie jej w ten sposób sprawia mi dużo bólu. Jej oczy
momentalnie zachodzą łzami.
- Ty chuju. Z nami
koniec – nie daje mi dokończyć, przerywając i pozostawiając mnie w osłupieniu. – Nienawidzę cię - wpatrujemy się w ciszy w siebie przez kilka
chwil, aż nagle dzieje się coś, czego bym się nie spodziewał. Dziewczyna z całej siły uderza mnie w twarz i wybiega z
pokoju. Schowałem obolałą twarz w dłonie, po prostu dając jej odejść. Wiem, że
na to zasłużyłem. Wyrządziłem krzywdę osobie, na której i tak mi zależało. Po
raz kolejny udowodniłem, że jestem skończonym draniem, którego nie obchodzi nic
więcej, tylko własne dobro. Witam w moim świecie…
O jejciu. Brak mi słów na to, co się stało. Najpierw pomyślałam, że może Larry w rzeczywistości czuje coś do Harry'ego, ale... zwątpiłam w to, widząc, jak myśli o Nat. Przez myśl przeszła mi też ewentualność, czy aby on nie jest bi.
OdpowiedzUsuńChyba już kiedyś napisałam Ci na blogu z Bennodą, że uwielbiam sposób, w jaki opisujesz emocje, więc się powtórzę: jesteś genialna!
I z mojej strony podziękowanie za większą czcionkę, niż ta z Prologu; czyta się całość o wiele łatwiej :)
Czekam na kolejny, bo czuję, że wciągnęłaś mnie w kolejną historię Twojego autorstwa.
Po pierwsze primo: jestem zadowolona z długości pierwszego odcinka.
OdpowiedzUsuńPo drugie: miałam jednak nadzieję, że Lou pozostanie z Natalie chociażby po to, aby podtrzymać ich pozycję w szkole. Teraz odkąd są pokłóceni na pewno wszystko się posypie. Natalie za wszelką cenę będzie próbowała go zniszczyć. Znając życie bardzo po tym odcinku namieszasz ^^
Harry taki bad boy :) ale chyba za dużo za mną Dangera xD
Czekam na kolejny ;*
oczywiście się śmiałam, kiedy Lou zerwał z Natalie i strasznie się cieszę, że ma już to za sobą itd ;p haha dziwnie mi się komentuje, jak wiem, co będzie dalej, ale postaram się powstrzymać od nawiązywania do przyszłości xd oczywiście dziwny Harry jest zdecydowanie najlepszym, co może być w tym opowiadaniu, a ja niedługo się w nim totalnie zakocham i będę płakać, jeżeli faktycznie wyląduje w szpitalu psychiatrycznym... ogólnie podoba mi się wszystko i najchętniej już bym poczytała coś Larrowatego, ale wiem, że będziesz chciała jak najbardziej to przeciągnąć (co oczywiście jest najlepszym rozwiązaniem, ale serio chcę już wiedzieć, co tam wymyśliłaś). no i nie będę tu komentować Twojego stylu, bo każdy widzi, że piszesz genialnie i nie potrzebujesz dodatkowego słodzenia ;p po prostu pisz więcej <3
OdpowiedzUsuńOoooł, no to się podziało xD Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy nie, że Louis zerwał z Nat, ale... I tak rozdział był cudowny, prawie żadnych niedociągnięć, wszystko ładnie na tip top. A co do długości to gratulację! Notki za każdym razem są coraz ciekawsze i coraz świetniejsze. Czekam dalej i wybacz, jakby były małe opóźnienia z komentami. Weny! <3
OdpowiedzUsuńLARRY! *.* OŁ JE XD dziś przeczytam prolog i rozdział. i skomentuje : d mogłabyś mnie informować? albo na tt, albo na blogu. bez różnicy. no do potem, wieczorem wrócę xd
OdpowiedzUsuńJasne, na blogu będziesz miała informacje, chociaż od razu Ci mówię, że zaraz się coś pojawi :)
Usuńnie no pięknie xd LOU JEST GEJEM! nie żebym się nie spodziewała, bo to widać na pierwszy rzut oka, ale chodzi raczej o to, że myślałam, iż wybierzesz opcję, że dopiero odkryje swoją seksualność, a tu taka niespodzianka! : d
OdpowiedzUsuńnie wiem czy mi szkoda tej całej Natalii, nie było jej tu dużo, więc mi to w sumie wisi i powiewa xd zszokowało mnie raczej zachowanie Tommo. no, no - wychodzi jego ludzka twarz! ale to dobrze.
nie mogę totalnie z Hazzy, wpisał sobie swój numer jakby nigdy nic, plus zachowuje się tak swobodnie. po prostu świetny jest! : p
fajny rozdział, tyle powiem. no i lecę na drugi xd